czwartek, 7 maja 2015

Prywatność Poema A. Wiktora (i Jaskier)

        Z pewnością niemal każdy tulpamancer miał w ciągu swojej 'kariery' z tulpami miał małe obawy co do swojej prywatności. Z resztą, wcale się im nie dziwię. W końcu jeśli nie zablokujesz dostępu do swoich niektórych myśli czy wspomnień, taka osoba w twoim umyśle będzie czytała z ciebie jak z otwartej książki. A nie wszystko, co trzymamy w tych swoich książeczkach jest miłe i niekompromitujące. Na szczęście żadko sie zdarza, żeb tulpie zależało na ośmieszeniu hosta, z resztą, komu miałaby wypaplać twoje sekrety? Uwierz, tego NPCa z warzywniaka w twoim wonderlandzie mało obchodzi to, że zakochałaś się w tym superprzystojnym Arkadiuszu z 3c czy, że udajesz kota, kiedy tylko nikt nie patrzy. Owszem, kiedy tulpa tak jak ja potrafi przejąć ciało hosta i namietnie korzysta z internetu - może napisać o tobie co nieco. Noale błagam:
1. Nie ma z tego praktycznie żadnych korzyści.
2. Host zawsze może wykasować to, co naskrobała tulpa (chyba, że ma tak jak Siriana, ale o tym za chwilę).
3. To jest po prostu niesmaczne (chyba, że robi to w dobrej wierze - nie zawsze jednak nasze dobre chęci nas usprawiedliwiają, o czym już się przekonałem).
          To, o czym chciałem dzisiaj napisać, nie jest jednak prywatność hostów tylko tulp właśnie, a raczej jak to funkcjonuje u mnie. To, że mój życiorys jest niemal podany na tacy w internecie - co do tego nie ma wątpliwości. Ale akurat to nie jest jakieś żenujące dla mnie (może dla innych, nie wiem), bo w sumie nie mam się czego wstydzić. Chodzi mi bardziej o takie kwestie jak... prywatność korespondencji?
          Ah, ta mama/tata/siostra/brat/przyjaciel/przyjaciółka nie robiąca nic innego poza wiszeniem nad twoim ramieniem i lampiąca się w ekran, lustrując każdego twojego mejla! Czyż to nie krępujące? Owszem, zwłaszcza, że potrzebujesz czyichś oczu, by widzieć, a zamiane masz ma dosyć miernie prezentującym się poziomie. Ja zazwyczaj nie mam nic do ukrycia przed Siri, nawet swoich myśli nie odcinam, chyba, że jej to bardzo przeszkadza. Ale moja host opanowała sztukę zapominania kontrolowanego i wystarczy, że ja czy Jaskier poprosimy, a 'pstryk!' - Siri nie pamięta, albo chociaż nie kojarzy mojej ostatniej wiadomości, którą napisałem do uroczej Jadzi czy coś w tym stylu. To moim zdaniem o wiele lepsze od udawania greka i stwarzania pozorów, że nic się nie widziało i nie słyszało. Z resztą, to dlatego Siri kompletnie nie ogarnia, że Jaskier ma miłosne zawirowania. Hehe. Hehehe. Hehehehe.
          Trochę inaczej jest z tym, co porabiamy w wl. Ciut dziwnie jest być wciąż obserwowanym, a Siri ma cholerną moc widzenia wszystkiego jak jakiś wonderlandowy Jezus (albo Święty Mikołaj, on widzi uczynki wszystkich dzieci!). Z resztą, dla niej samej byłoby to uciążliwe. I tutaj już mam dowolność, jako, iż nie integruje w niczyje wspomnienia - chcę być widziany, jestem. Nie chcę - ni ma Poema.
          Raczej nie odcinamy swoich słów, chyba, że akurat przeszkadzalibyśmy Sirianie. Mówimy sobie o wszystkim i raczej nie widzimy potrzeby jakiegoś ograniczania stopnia mieszania się naszych myślli.
          No, chyba, że chodzi o grę w szachy!

1 komentarz:

  1. Ro: A ja staram się przekonać host ze wszystkich sił, że nie powinna się przede mną krępować z żadną z myśli. Przecież wewnętrznego przepływu i reakcji nie kontroluje. A każda, nawet niechciana, myśl coś wnosi.

    OdpowiedzUsuń